Forum www.starstableonline.fora.pl Strona Główna www.starstableonline.fora.pl
Forum o grze Star Stable. Można tu zadać pytania dot. zadań oraz rozgrywki, a także dyskutować o tym, co chcielibyśmy zobaczyć w grze. Możliwie znajdziemy coś, co faktycznie zostanie w przyszłości wprowadzone :).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Academy of eternal silence 2
Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.starstableonline.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nim
Zaklinacz koni
Zaklinacz koni



Dołączył: 03 Gru 2014
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Za górami za lasami xd

PostWysłany: Czw 20:42, 15 Sty 2015    Temat postu: Academy of eternal silence 2

Taaak, moje kolejne straszne opowiadanie. Tą część radzę przeczytać dwa razy, bo to kolejna część przygody o niezwykłej Akademii.

Wakacje minęły jak sen kolorowy, a trwały jak zwykle zbyt krótko... Tak... Sen o tysiącach odcieniach szarości... Czas powrócić do normalności. Ale nie... Nie tym razem. Bo czy ktoś może być normalny chodząc do szkoły dla nienormalnych? Smukła baletnica zamknęła bagaż. Jej życie było wspaniałe, każdy ją lubił, szanował, była wzorem do naśladowania. Pokonała wszystkie lęki i sprzeczności losu aby wzbić się na szczyt. Jednak ktoś nieopodal niej tkwił w dole. OGROMNYM dole, z którego nie było wyjścia.
-Wsiadaj już! Spóźnimy się na rozpoczęcie! - za gestykulowała Marta. Nie była już małą dziewczynką na wielkiej scenie życia. Nie tańczyła już do głuchego rytmu. Spowalniała ją kula u nogi. Jej własna córka - Kate. Powtarzająca się historia? Coś w tym rodzaju. Ale gdzie jest ten zły charakter? Gdzie ten czynnik, który pchnie niezdarną córunię naprzód?
-Kate nie miej mi tego za złe... Robię to tylko i wyłącznie dla Ciebie. A, właśnie zapomniałabym. Proszę to dla Ciebie.
Do rąk dziewczyny trafiła książka z dużym napisem ,,Academy of eternal silence 2''. Był calusieńki biały, miał schowek w którym leżał śnieżnobiały długopis ze srebrnymi kwiatami. Z tyłu był przypięty woreczek z diamentami, guzikami, mazakami oraz innymi narzędziami zbrodni dzięki którym dziennik miał zyskać drugi życie. Nastolatka stanęła jak wryta.
-Chyba wiesz co z tym trzeba zrobić - puściła jej oczko matka.
-Dlaczego 2? -w głowie Kate była masa pytań, to niezdarne wymsknęło się jej przypadkowo.
-Kiedyś się dowiesz - matka pocałowała córkę w policzek i rozpoczęła długą wędrówkę do Akademii.

,,Droga zleciała na pozór bardzo szybko, mile czarnego asfaltu były jak dziesięć metrów przebytych szlakiem turystycznym, a ogromne lasy i tajemnicza aura Silverglade skupiała się na jednym drzewie. Akademia zakończyła się jeszcze szybciej. Wesoły uśmiech nauczycielek, wymiana zarazków oraz uściśnięcie dłoni. Do tego przydzielenie pokoi i ostatnie spojrzenie w oczy swojej matki. Były zielone, osłonięte grubymi, czarnymi rzęsami. Miały w sobie tę moc dodawania innym otuchy, mówiły ,,będzie dobrze, nie martw się!''. Jednak nie jestem tego pewna... Było tu całkowicie inaczej... Uczniowie nie chodzili po korytarzu psocąc, siedzieli na dworze pochłaniając przyjemne, górskie powietrze, nikt nie wchodził nikomu w drogę. W ogóle mało kto rozmawiał. Gdzie ja trafiłam???''

Kate zamknęła książkę i poszła do okna. Rozciągał się z niego widok na stadninę. Była ogromna, czerwona, ciągnęła się bez końca. Co jakiś czas jakiś łeb wystawał z szerokiego okna. Dalej można było dostrzec wielki wybieg pełen różnych zwierzaków. Krowy, kaczki, konie, kucyki, osiołek, po prostu cała szopka! Chyba nie będą musieli się nimi zajmować? To przecież szkoła dla nienormalnych...


No to tyle na dzisiaj xd Jak Wam się spodoba to może zacznę pisać dalej XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ann
Dżokejka
Dżokejka



Dołączył: 04 Gru 2014
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Polski, a z czego?

PostWysłany: Pią 13:35, 16 Sty 2015    Temat postu:

Nawet fajnie się zaczyna Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaji
Znawca
Znawca



Dołączył: 01 Gru 2014
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Z Hidden Dinosaur Valley

PostWysłany: Sob 20:17, 17 Sty 2015    Temat postu:

Mrau, Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nim
Zaklinacz koni
Zaklinacz koni



Dołączył: 03 Gru 2014
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Za górami za lasami xd

PostWysłany: Nie 13:38, 18 Sty 2015    Temat postu:

Kaji, pozdro z podłogi XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nim
Zaklinacz koni
Zaklinacz koni



Dołączył: 03 Gru 2014
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Za górami za lasami xd

PostWysłany: Pon 20:05, 16 Lut 2015    Temat postu:

,,Pierwszy uśmiech i ostatni żal'' ~ Academy of Eternal Silence

Budzik zawył głośno melodyjnym głosem ''I bleeding out! I bleeding out for you, for you!''. Te smutne z pozoru słowa napełniły Kate niezwykłą siłą i chęcią do działania. Wstała, pościeliła łóżko po czym ruszyła w stronę łazienki. Zaspana, rozczochrana sięgnęła do półki po szczotkę gdy nagle...
-AAAAAAAAAA SZCZUUUUUUUUUUUUR!
W mgnieniu oka wbiegła do jej królestwa obwieszonego plakatami dziewczyna o włosach białych jak śnieg. Była ubrana w niebieską pidżamę, takiego samego koloru jak jej oczy. Na szyi nosiła srebrnego delfinka przywiązanego długim czarnym rzemykiem.
-Kochana tutaj jesteś! -uśmiechnęła się postać klaskać radośnie w dłonie. - Eh, przepraszam, że tak wchodzę bez przywitania, ale More uciekła, a nigdy nie wiadomo jak się może zachować.
W pierwszej chwili Kate nie zrozumiała ani jednego gestu, ale po pewnym czasie odpowiedziała jej na głos.
-Nie, to ja przepraszam, pewnie wszystkich już obudziłam...
-Miło mi Cię poznać jestem Kamila – odpowiedziała jej również na głos dziewczyna.
-Umiesz mówić?! Myślałam, że to szkoła tylko dla głucho-niemych...
-W takim razie jak się tu znalazłaś?
-Eee, no racja... Mam na imię Kate.
-O nie... Już ósma! Idę się ubrać za chwilę zbiórka!
Kamila się nie myliła, od razu po wyjściu z pokoju usłyszała gong a do pokoi weszli wychowawcy.
-Dzień Dobry! Jak się masz?
-Dzień Dobry, wyśmienicie.
-No ubieraj się, ubieraj, za kilka minut zbiórka i szkoła!
Dziewczyna znikła w łazience. Tymczasem dyrektorka zaprosiła nauczycieli na radę...
-Witam! Wszyscy są? Wszyscy, to wspaniale! Dzisiaj pierwszy dzień szkoły a dla niektórych pierwszy dzień w tym miejscu, więc uczyńmy go jak najwspanialszym. Tutaj macie swoje teczki i kartki z przydzielonymi uczniami. W tym roku jest ich wyjątkowo dużo, więc będziecie mieli całą trójkę pod opieką. Zajęcia jak zawsze odbywają się w pokojach edukacyjnych. Jakieś pytania? Nie? To do roboty! - uśmiechnęła się dowodząca.
Gong zadźwięczał ponownie i wszyscy wyszli na spotkanie.
-Dzień dobry dzieci!
-Dzień dobry! - odpowiedzieli gestykulując uczniowie.
-Mamy dziś dużo roboty więc do rzeczy...
I tak rozpoczęło się grupowanie, rozdawanie planów itd. Ciągnęło się to w nieskończoność, trwało godzinami, a może latami? Wiem na pewno, że na tyle długo, aby Kate znalazła w swojej kieszeni mały, srebrny dziennik. Chwyciła za ozdobny długopis pisząc zawzięcie. O czym? Chyba tego się nigdy nie dowiemy, bo po kilku minutach smutek zapanował na twarzy nastolatki i nic nie mogło jej rozbawić. Wyrwała kartkę i rzuciła w kierunku kosza. Nie trafiła. Papierek odbił się od jego poręczy spadając w odwrotną stronę, tuż pod nogi Sary. No właśnie, kto to Sara? Szczupła wysoka nastolatka z kruczymi włosami oraz kolczykiem w wardze. Nie sprawiała dobrego wrażenia, ale książki nie ocenia się po okładce. Dziewczyna podniosła zawiniątko. Nagle na sali wybuchł śmiech.
-Serio i myślicie, że mnie to rusza? - odrzekła płacząc ze śmiechu.
-Whitenorth SPOKÓJ!
-Tak jest pani psorko. -uśmiechnęła się szyderczo młoda kobieta siadając w kącie z rozłożonymi szeroko nogami. Kate jakby co pchnęło do niej. Siadła nieopodal przyglądając się dziewczynie.
-Co Cię tak rozśmieszyło?
-To, że kolejna osoba z nienormalną rodziną trafiła do szkoły dla niepełnosprawnych. Za niedługo tu będzie psychiatryk. Właśnie, kim ty jesteś?
-Osobą z nienormalną rodziną. - Sara przysunęła się do towarzyszki. Tak zaczęła się przyjaźń z nietypową postacią tej opowieści. Uczennice rozmawiały do momentu kiedy dyrektorka nie wyprosiła je na środek.
-Aren, Mej i Whitenorth proszone są na środek. Widzę, że już się poznałyście... Będziecie w tej samej klasie. Tymczasem idźcie do pokoju edukacyjnego nr 13. Tam będzie na was czekać pani Els.
Więcej razy nie trzeba było powtarzać. Pobiegły pędem do osobnego budynku, gdzie była szkoła. Przebiegłyśmy cały korytarz, wzdłuż i wszerz, NIE było pokoju z tym numerem.
-I co teraz zrobimy? - zapytała Kate.
-Proste, idziemy na wagary – odrzekła Sara.
-Nie! Owszem nie ma pokoju 13. Musimy iść do klubu obok siodlarni. Pewnie tam będziemy mieć lekcje.
-Było mówić od razu...
Wyruszyły pędem do jasnego domku nieopodal ogromnego maneżu. Znajdowało się tu ogromne biurko z tablicą. Dalej stały niskie półki z książkami i wyposażeniem. Ściany były żółte, zapełnione masą zdjęć, głównie z końmi. Było całkiem miło.
-Witam, co chcecie dzisiaj robić? Może powtórzymy na razie?
-Dzień dobry – odrzekły po czym ruszyły do stanowisk.
'' Te zajęcia niczym nie dorównywały tym szkolnym. Mogłyśmy rozmawiać, żartować, pytać o co tylko chcemy. Pani Els nie robiła pytanin, nie dawała kartkówek. Po prostu mówiła o lekcji, podawała nam przykłady, skojarzenia, co chwilę przerywała jakimś dowcipem. Było naprawdę wspaniale. Tylko Sara siedziała cała spięta i ignorowała nauczycielkę. Ale co poradzić? Taki jej urok.''
Nadeszło popołudnie. Ruszyły spokojnym krokiem w stronę stołówki. Obiad odbył się na zewnątrz. Słonko grzało, ptaki śpiewały, wszystko sprawiało, że dziewczyny w mig się rozchmurzyły. Postanowiły nawet pomóc w kuchni. Tak... Zapunktowały sobie one u nauczycieli, ale oni zamiast się cieszyć zaczęli się zastanawiać dlaczego tutaj trafiły. Przecież są roześmiane i pełne życia...
'' Cały ten dzień mija tak jakoś szybko. Pomijając ten fatalny wykład z bhp...'' Długopis zaczął kreślić kształtne litery w pustym dzienniku. Minęło już trochę czasu od obiadu, więc Kate musiała się streszczać. Za kilka minut mają zacząć się zajęcia praktyczne, sportowe i hipoterapia! Nie wypada spóźnić się już pierwszego dnia...
-Co robisz? - usłyszała znajomy głos Sary.
-Piszę dziennik... - na twarzy bohaterki pojawił się mały rumieniec.
-Dziennik? Nie wydaje Ci się to trochę dziecinne?
-Może i masz rację, pójdę się lepiej przebrać.
-Po co?
-Przecież mamy dzisiaj zajęcia w stajni...
-Chodzi Ci o hipoterapię? Nie wiem jak ty, ja nie mam zamiaru brać w tym udział. To przecież dla upośledzonych... A ty chyba nie jesteś upośledzona, nie?
-Nie jestem... -odpowiedziała cicho Kate. W głębi duszy marzyła aby ta rozmowa już się skończyła. Po raz kolejny wypadła na kompletną...
-Hejka dziewczyny, o czym gadacie? - zawołała z progu przyjaźnie Kamila.
-O niczym, nie twoja sprawa. - odparła stanowczo Sara.
-Ale moją sprawą już jest, żebyście były gotowe na szesnastą. - białowłosa weszła do pokoju wręczając towarzyszką sprzęt jeździecki.
Bohaterka korzystając z sytuacji wymknęła się do szatni z dziennikiem, podeszła do swojej półki po czym usiadła pisząc dalej. Nie było w niej tego wcześniejszego zapału do działania. Najchętniej zostałaby tutaj do końca dnia. Z resztą, dlaczego nie?


Coś dłuższego, co wprowadzi Was do Akademii :3 No tak, ale co się stało z końmi? Tajemnica :P


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nim dnia Śro 14:03, 18 Mar 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ann
Dżokejka
Dżokejka



Dołączył: 04 Gru 2014
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Polski, a z czego?

PostWysłany: Wto 6:53, 17 Lut 2015    Temat postu:

WINCYJ

Ach, jak mi się marzy taka szkoła... Bez kartkówek, sprawdzianów Very Happy Ale to tylko marzenia ;-; :C Sad


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ann dnia Wto 8:18, 17 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nim
Zaklinacz koni
Zaklinacz koni



Dołączył: 03 Gru 2014
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Za górami za lasami xd

PostWysłany: Wto 16:48, 17 Lut 2015    Temat postu:

Istnieje ;3
Zawsze można się także uczyć w domu, zero kartkówek, zero sprawdzianów XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ann
Dżokejka
Dżokejka



Dołączył: 04 Gru 2014
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Polski, a z czego?

PostWysłany: Wto 20:21, 17 Lut 2015    Temat postu:

Nieee, przecież obowiązkowo każdy musi chodzić do szkoły Sad No cóż...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nim
Zaklinacz koni
Zaklinacz koni



Dołączył: 03 Gru 2014
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Za górami za lasami xd

PostWysłany: Śro 15:00, 18 Mar 2015    Temat postu:

Hejka! C;
Dokończyłam pierwszy rozdział mojej opowieści oraz dodałam zakończenie 'prologu' (zerknijcie na końcówkę tytułowego postu). Co do nazwy... Może sami coś mi podsuniecie? xd Miłego czytania ;3

Kate pisała, i pisała, i pisała aż ujrzała przez malutkie okna czerwony stożek światła. Co mogło się stać? Która godzina? Dlaczego jej nikt nie szuka? Gdzie dziewczyny? Wiele pytań nasuwało jej się w tym momencie. Bez wahania wstała i pobiegła do głównej bramy przed którą była karetka. Wokół stało wiele ludzi, nauczyciele, mieszkańcy, uczniowie. Wszyscy utkwili wzrok w padok na którym leżała skarogniada klacz a nieopodal smukła postać. Co mogło się stać? Koń poniósł? Kim jest poszkodowana? Co jej jest? Mętlik...
-Proszę zrobić przejście!
-Gdzie ją zabieracie?
-Do najbliższego szpitala w Figrove.
-Przecież to strasznie daleko! A droga także nie najbezpieczniejsza.
-Dziewczyna jest w ciężkim stanie. Koń ją przygniótł swoim cielskiem...
-Właśnie a co z klaczą?
-Wątpię żeby z tego wyszła... Obydwie przednie nogi wprost pokruszone...
-Kiedy przyjedzie weterynarz?
-Powinien zjawić się za kilka minut.
-Oh, dziękuję! Jedźcie już, lepiej teraz niż w nocy... A wy dzieci do swoich pokoi, SZYBKO!
Cały ten zamęt spowodował, że wszyscy zapomnieli o naszej bohaterce. Właśnie, a co z nią? Stała obok bramy, ale teraz jej tu nie ma...

***

Nastał piękny nowy dzień, uczniowie wstali oraz ruszyli do klas. Nikt nie zainteresował się zaginięciem dziewczyny. Tematem ogólnym był wypadek na padoku. Tymczasem kilka kroków od bramy rozciągał się ogromny wybieg. Miał dużą zadaszoną wiatę, poidło, lizawkę, w oddali można było zobaczyć także wielką, gumową piłkę, przy której stał młody źrebak, próbujący wydostać się poza ogrodzenie. Uparcie galopował od jednego do drugiego końca ogrodzenia kopiąc je od czasu do czasu. Dlaczego to robił? Prawdopodobnie rekreantka z wczorajszego wypadku była jego matką. Był nawet bardzo podobny. Przez głowę przechodziła szeroka latarnia, zgrabnie unikając oczu. Miał łabędzią szyję, prosty profil pyska i smukłe, długie nogi zakończone skarpetami. W jego oczach malował się niepokój, najwyraźniej czegoś szukał, coś stracił. Instynkt nakazywał mu biec naprzód, ale drewniana bramka skutecznie zastawiała mu drogę.
Drzwi wybiegu otwarły się. Nadeszła pora karmienia. Całe stado runęło gwałtownym galopem do stajni. Młody początkowo ruszył za nimi, ale nagle stanął jak wryty. Jego uwagę przykuła pewna postać, nieznana mu dotąd. Ostrożnie podszedł i położył głowę na ramieniu dziewczyny. Nie dało to żadnego efektu, więc podszedł jeszcze bliżej i swoim długim jęzorem polizał ją. Kate otworzyła oczy. Jej głowa była cała obolała, nie mogła się ruszyć. Co się stało? Zaczęła powoli zbierać myśli w całość. Chcąc skrócić sobie drogę na padok weszła na wybieg? Na widok krwi oraz ogólnego chaosu ogarnęła ją słabość i upadła? A może przypadkiem koń ją stratował?
Zniecierpliwiony masztalerz podszedł aby złapać źrebaka. Co mogło go tak zaciekawić? Dlaczego stoi w miejscu, chociaż przed chwilą był wulkanem energii? Z oddali dojrzał bluzkę dziewczyny.
-Alex, chodź no tu! Patrz kogo Renegat nam znalazł. - z tyłu zjawił się młodzieniec o blond włosach.
-Kim ona jest? To uczennica akademii?
-Wątpię... Wygląda na normalną, dodatkowo nie ma plakietki.
Kate powoli dochodziła do siebie. Siadła opierając się o źrebaka. Strasznie kręciło jej się w głowie, ledwo widziała, bo słońce grzało całą swoją mocą.
-Pomóżcie mi proszę!
-Jak się nazywasz? -zapytał blondyn.
-Kate...
-Co się stało?
-Nie wiem...
-Chodź, zabiorę Cię do akademii. Tam na pewno Ci pomogą.
Spróbowała wstać, ale zachwiała się upadając. Chłopak wziął ją na ręce. Ruszyli razem w stronę ogromnego budynku.
-Co tu się wczoraj działo? -z ust dziewczyny wyrwało się gwałtownie pytanie.
-Jakiś cymbał odpalił auto i Rose się spłoszyła.
-Jaka Rose?
-Matka twojego wybawcy. -uśmiechnął się młodzieniec. Droga dłużyła się w nieskończoność. Kręta uliczka była coraz bardziej kręta a las wcale nie chciał zostać za ich plecami.
-To tu, siądź sobie, pójdę po dyrektorkę.
-Dobrze...
W ciągu kilku minut połowa szkoły stała już przy łóżku dziewczyny. Jak się okazało to nic poważnego, lekko obiła sobie rękę, bo upadła na kamień. Nie traciła jednak czasu, chciała wiedzieć co ją ominęło.
-Kamila pomagała dodatkowo przy twoim koniu. Nie dała jednak rady, gdy silnik samochodu huknął. Puściła wolno Vora, który stanął dęba, ale było już za późno by odmotać od siebie Rose, która pogalopowała na oślep na drągi. - tłumaczyła jej jedna z uczennic, która była przy tym wydarzeniu. Na twarzy Kate malował się głęboki smutek. Co teraz z Kamilą? Czy wyzdrowieje? Kiedy wróci? Czy bardzo cierpi?
-Głupi koń... -wymamrotała po długim czasie.
-Co mówisz?
-No tak, bo gdyby mu nie odwaliło Kami byłaby nadal z nami.
-To nie wina Rose...
-Szkoda z tobą gadać... - odgryzła się dziewczyna po czym poszła do szatni po dziennik. Siadła i zaczęła płakać... Mimo, że znały się tylko jeden dzień bardzo zżyła się z towarzyszką. ''Oh, gdyby nie ta głupia klacz, nadal byś była ze mną... Ja bez Ciebie nie dam rady. NIE DAM!''. Otarła łzy i zajrzała do otwartej szafki. No tak, zapomniała jej zamknąć. Sprawdziła, czy wszystko jest na właściwym miejscu. Wydawało jej się, że tak, brakowało tylko prezentu od mamy. Ale przecież mogła go wziąć ze sobą na wybieg. Pośpiesznie ruszyła na poszukiwania.

***

Minęło już kilka dobrych dni od nieszczęśliwego wypadku. Kate czuła się bardzo samotna. Ciężko jej było, nie wiedziała co z przyjaciółką. Na pytanie o nią nauczyciele uciekali wzrokiem, chcieli utrzymać wszystko w tajemnicy. Z drugiej strony co by się stało gdyby prawda wyszła na jaw? Taka wtopa w głównym ośrodku hipoterapii Jorvik? Prasa chyba by ich pożarła... Szkoła prędzej czy później zostałaby zamknięta a konie poszłyby na licytację. Tego właśnie chciała dziewczyna, niech inni widzą co się stało. To nie może przejść obojętnie. Najgorsze myśli czaiły się w jej głowie. Najgorszą nienawiść kierowała ku zwierzętom. Gdyby nie ta potworna klacz wszystko by było dobrze...
-Witaj nieznajomo. -uśmiechnął się do niej blondyn opierając się o ogrodzenie wybiegu.
-Cześć... Dzięki za pomoc. -odparła Kate z poważną miną.
-Nie ma za co. Kamila była twoją przyjaciółką? - te słowa spowodowały nagły ból... Ale nie taki zwykły, codzienny, ten który sprawia, że chcemy się zapaść pod ziemię.
-Tak... -dziewczyna czuła jak łzy napływają jej do oczu.
-Też mi jej brakuje... Jestem Alex, przypomnisz mi swoje imię?
-Kate. Chodzisz do akademii? -zadała byle jakie pytanie, chciała jak najszybciej zmienić temat.
-Nie, jestem pomocnikiem w stajni.
-Pomocnikiem w stajni... Tym dzikim zwierzętom nie należy się pomoc... I tak pójdą swoją drogą...
-I za to je kochamy, z nimi możemy poczuć się naprawdę wolni. -odparł.
-Ale gdyby... -zanim Kate dokończyła chłopak odwrócił się i poszedł. Zrozumiał, że na razie ta rozmowa nie ma sensu.
-Hej, zaczekaj! - krzyknęła do niego dziewczyna podbiegając.- Widziałeś może taką białą książkę ze srebrnymi zdobieniami?
-Nie. Na pewno nie zostawiłaś jej w szatni?
-Na pewno...
-Poszukam jeszcze.
-Dzięki Ci wielkie! – odkrzyknęła Kate. Trochę już ochłonęła. Wiedziała, że zanim jej towarzyszka wyzdrowieje może minąć trochę czasu. Nie będzie przecież cały czas siedzieć i użalać się nad sobą. Na pewno nie chciałaby tego jej matka. Ruszyła powoli w stronę akademii. Górskie powietrze było takie cudowne, takie świeże. Złote drzewa nachylały się wzdłuż wąskiej, krętej dróżki. Tam za laskiem widać mały strumyk, trzeba by było się kiedyś tam wybrać... Nim się spostrzegła była już w swoim pokoju, na swoim łóżku. W pokoju obok siedział pupil Kamili drapiąc swoimi malutkimi pazurkami klatkę. Najwyraźniej był głodny. A może tęsknił? Ktoś się nim zajmował przez te wszystkie dni? Nie powiedziałabym... Wyjęła szczurka i włożyła do opakowania po butach. Zaczęła powoli oporządzać klatkę po czym włożyła zwierzątko.
-Od razu lepiej nie? -uśmiechnęła się. Wstała, ale coś ją zaniepokoiło. Przez szparkę w drzwiach zauważyła, że w pokoju znajduje się biała książka ze srebrnymi zdobieniami. Czyżby to był jej dziennik? Chciała jak najszybciej to wyjaśnić, ale jakaś magiczna siła sprawiła, że Kate przewróciła się z powrotem na łóżko.
-Kate wszystko dobrze? -upadek zauważyła jej wychowawczyni, która ostatnio bardzo martwiła się o nią. Nie widziała nigdy osoby, która z dnia na dzień do kogoś się tak przywiązuje, że jej nieobecność sprawia ból. Dodatkowo omdlenie na wybiegu nie wydawało się jej normalne. Czyżby nastolatka coś ukrywała?
-Nieee, nic mi nie jest. Proszę pani co ze szczurem Kamili?
-Nie powiedziała nam, że ma zwierzątko... Myślę, że pani dyrektor strasznie by się rozgniewała, gdyby się o tym dowiedziała... Postaram się go jakoś ukryć, albo oddam na jakiś czas do sklepu zoologicznego.
-Nieee, nie trzeba, mogę się nim zająć.
-Oh, kochana jesteś. Dobrze, tylko ucisz go, bo skrobie tą klatkę kolejny dzień z rzędu...
-Postaram się. - odpowiedziała Kate. Wzięła klatkę na kolana, ale od razu postawiła ją na półce zakrywając czarnym materiałem. Przecież ona strasznie boi się szczurów... Nagle coś jej się przypomniało, dziennik. Ponownie zajrzała przez szparkę. Dziennika, nie było.

***

Chcąc, nie chcąc, kiedyś musiał nadejść pierwszy dzień tygodnia, w którym to właśnie w planie lekcji dziewczyn widniały zajęcia jeździeckie. Taaak, minął już tydzień! Kate bała się poniedziałku jak ognia. Co będzie jak jej koń znowu zwariuje i będzie próbował ją zabić? Przecież ona w ogóle nie wie co robić... Nigdy nie jeździła konno. Gdyby nie akademia to pewnie nie miałaby okazji w ogóle spróbować. A może tak byłoby najlepiej? Kamila nie wzięłaby jej konia i nigdy żaden wypadek nie miałby miejsca... Może porozmawiać z wychowawczynią? Powiedzieć, że się nie chce? Co robić? Czasu jest coraz mniej...
-Zostajesz dzisiaj ze mną w szatni? - zapytała Sara.
-Ktoś musi iść pomagać... -odpowiedziała Kate, która zrozumiała, że nie ma innej opcji.
-Po co? I tak chodzisz tylko w kółko trzymając konia. Dadzą sobie radę sami.
-Ale już ostatnio mnie nie było...
-I dobrze, co ty się tak martwisz... Z resztą rób co chcesz. Czekam w szatni na Ciebie. - pochmurna uczennica udała się pośpiesznie w wyznaczone miejsce.
Dziewczyna naprawdę nie chciała iść. Bała się koni od urodzenia, dodatkowo ten wypadek... ''Konie są beznadziejne. To kupa mięśni z grzywą i ogonem, bez serca, bez uczuć'', ''dlaczego więc tyle ludzi dzięki nim zdrowieje?''- to było prawidłowe pytanie. Ta myśl dodała jej otuchy. Stwierdziła, że pójdzie, może nie będzie aż tak źle. Wzięła ze sobą sprzęt i poszła do szatni. Ubierała się bardzo długo, jakby chciała przedłużyć ten moment stanięcia twarzą w twarz z potworem. Wstała, ale zakręciło jej się w głowie. ''To pewnie z nerwów...''. Powoli wyruszyła na padok z miną człowieka przegranego, skazanego na jakąś straszliwą karę, która na pewno go nie ominie.
-Uśmiechnij się! -za gestykulowała jej znajoma, która była przy wypadku Kamili.
-Jeżeli Kamila nie dała sobie rady chociaż tyle lat ćwiczy, to dlaczego ja miałabym? -odpowiedziała jej w języku migowym.
-Kamila dała radę, dzięki niej Rosa żyje!- niemal wykrzyknęła pocieszycielka. Dla Kate nie było to jednak pocieszenie. Przez Rosę ona właśnie trafiła do szpitala, a teraz nie wiadomo co z nią będzie.
Na padoku stało pięć koni. Instruktor spodziewał się, że uciekinierka nie przyjdzie. Zawiódł się jednak i poprosił o przyprowadzenie w takim razie innego konia, żeby każdy miał ''swojego''. Alex z chęcią podjął się tego zadania, pomógł uczennicy oporządzić go oraz dosiąść.
-Ok, Alex zajmiesz się naszą uciekinierką? Brakuje nam osób do pomocy, bo Kamili nie ma. - zawołał ze smutkiem trener.
-I tak lonżę z Renegatem mam za godzinę, mogę ją po oprowadzać.
-Tyle, że ona nie na oprowadzanie. Kate ma normalne jazdy z podstawami jeździectwa klasycznego.
-Nie ma problemu, pójdę lepiej na lonżownik, nie będziemy przeszkadzać.
-To do zobaczenia po południu!
Ruszyli powoli w stronę małego okrągłego wybiegu. Alex puścił luźno wodze klaczy aby zamknąć wejście.
-Co robisz! - wykrzyknęła Kate łapiąc rozpaczliwie wodze i w ostatnim momencie ściągając w lewo by nie zderzyć się z płotem.
-Zamykam drzwi jak nie widzisz. -Stanął unosząc węzeł, którym było zabezpieczone wejście.
-Aleeee, ja nie umiem tym sterować! - wrzasnęła jeszcze głośniej. Konie z maneżu z trenerem rozpoczęły się płoszyć. Nie znały piskliwego głosu dziewczyny, który tak zdradziecko podobny był do odgłosu ryczącego land rovera.
-Ucisz się, nie widzisz, że im konie straszysz? - zaśmiał się z niej Alex, naśladując jej ton.
-Grrrrr... - zasyczała ze złości Kate.
-Już idę, już idę. -uśmiechnął się szyderczo przyjaciel Kamili.- Puść wodze i odwróć się w siodle.
-Że co?! Jak?
-Normalnie, przełóż jedną nogę, później drugą i chop.
-Ciebie chyba Bóg opuścił...-odparła uczennica rozpoczynając ćwiczenie.
-Opsss, a mnie opuścił twój koń. -uśmiechnął się chłopak.
-Aleeeeeeeeeeeeeeeex, niech tylko zejdę, to Cię zabiję...
-Ojć, to ja uciekam! - dowcipniś wyszedł z lonżownika i udał, że idzie w stronę stajni.
-No nie... -odparła rozpaczliwie Kate. Siwa klacz patrząc się tępym wzrokiem przed siebie dotknęła poręczy i zatrzymała się. Dziewczyna korzystając z okazji odwróciła się w siodle. Usiadła wygodnie po czym wyciągnęła się by chwycić wodze, które znajdowały się już w połowie szyi.
-Przełóż małego palca, pięty w dół. -dopiero teraz Kate zauważyła, że Alex wrócił z długim batem oraz linką.
-Tak? -zapytała uczennica.
-Dobrze, czekaj zapnę Cię... -wziął się pośpiesznie do roboty.
-Wszystko ok? -zapytał kiedy skończył poprawiać popręg.
-Tak... -odparła niepewnie amazonka.
-No to zaczynajmy. - uśmiechnął się nauczyciel. Delikatnie przyłożył bat do zadu klaczy, która rozumiejąc dawane mu znaki ruszyła powolnym kłusem.
-Spróbuj unosić się w siodle w rytmie!
-Nieeee, zwolniiiiiiiiij!
-Nie bój się! Śmiało, raz i dwa i raz i dwa...
-Aaaaaa! - wykrzyknęła Kate. Zakręciło jej się w głowie przez co straciła równowagę. Powoli zaczęła ześlizgiwać się z siodła. Już jej ręce nie wytrzymywały oporu, już miała się puścić gdy nagle koń zwolnił kroku.
-Spokojnie... Już spokojnie... - podszedł do niej Alex obejmując ją. Dziewczyna odsunęła się od niego. To było dla niej zbyt wiele, wielkie jak groch łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
-Daj mi spokój... - poprosiła łkając. Młodzieniec zrozumiał, że ona nie jest zwykła uczennicą. Przecież tak dobrze jej szło... Od razu złapała równowagę oraz zachowała pozycję. Bezcelowo trudno zburzyć tę harmonię.
-Wszystko ok? - zapytał spokojnie blondyn.
-Tak... - odpowiedziała niepewnie nastolatka.
-Nie płacz już... Chodź spróbujemy teraz coś innego.. - otwarł bramę i puścił wolno Kate przed siebie. W międzyczasie robili drobne ćwiczenia, rozmawiali. Uczennica powoli nabierała zaufania do trenera. ''Mimo, że czasami jest... No jest jaki jest, to nie chce żeby coś mi się stało. Nie pozwoli mi się tak szybko poddać''. Ta myśl dodała jej otuchy i dodała siły do walki.
-Dobrze, koniec już na dzisiaj – oznajmił Alex stawiając dziewczynę na ziemię. -Odprowadzisz ze mną Florencję do boksu?
-Pewnie... -odparła słabo dziewczyna. Skręcili do długiego korytarza stajennego. Kate była tu pierwszy raz w życiu. Rudawe, lśniące drewno idealnie się komponowało z zielonymi tabliczkami informacyjnymi koni. Srebrne kraty oraz obramowania okien były wyczyszczone tak dokładnie, że moglibyście się w nich spokojnie przejrzeć. O tak, było to bardzo zadbane miejsce.
-To tu, wprowadź ją. Przyniosłabyś mi kantar Renegata i powiesiła przy jego boksie? - poprosił chłopak.
-Jasne. - odpowiedziała amazonka kierując się do siodlarni. Było to ogromne pomieszczenie z wieloma pułkami, stojakami, wieszakami, niczego tam nie brakowało. Zanim nasza bohaterka znalazła odpowiedni sprzęt minęło kilka minut. Postanowiła więc nadrobić go biegnąc. Zielone tabliczki rozmywały się podczas jej szaleńczego biegu.
-Renegat, Renegat... To tu. - mruknęła i stanęła jak wryta. Jej oczom ukazał się źrebak, który znalazł ją na wybiegu. Stał odwrócony tyłem, wyglądał jednym okiem przez ogromne okno na padok. Z nudów stukał kopytem w betonową ścianę boksu. Wyglądał strasznie... Widać było, że brakuje mu matki, chociaż już od dawna był od niej odstawiony. Po plecach dziewczyny przeszedł dreszcz. ''A może to jednak moja wina?''. Ogarnął ją głęboki smutek...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nim
Zaklinacz koni
Zaklinacz koni



Dołączył: 03 Gru 2014
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Za górami za lasami xd

PostWysłany: Nie 20:40, 22 Mar 2015    Temat postu:

Chyba wam się nie spodobało XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nim
Zaklinacz koni
Zaklinacz koni



Dołączył: 03 Gru 2014
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Za górami za lasami xd

PostWysłany: Nie 13:33, 29 Mar 2015    Temat postu:

Oki, pisać tutaj dalej czy macie ewidentnie dosyć? XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ann
Dżokejka
Dżokejka



Dołączył: 04 Gru 2014
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Polski, a z czego?

PostWysłany: Pon 5:49, 30 Mar 2015    Temat postu:

Nim, ja na razie nie mam czasu przeczytać, jak chcesz, to możesz pisać rzadziej, bo nikt tu w zasadzie nie wchodzi...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nim
Zaklinacz koni
Zaklinacz koni



Dołączył: 03 Gru 2014
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Za górami za lasami xd

PostWysłany: Pon 14:53, 30 Mar 2015    Temat postu:

Jak będziecie chcieli więcej to piszcie xd
Aktualnie dodają to samo opowiadanko gdzie indziej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaji
Znawca
Znawca



Dołączył: 01 Gru 2014
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Z Hidden Dinosaur Valley

PostWysłany: Pią 12:00, 03 Kwi 2015    Temat postu:

KCĘ WINCYJ! Pochwal się gdzie wrzucasz, będę czytać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nim
Zaklinacz koni
Zaklinacz koni



Dołączył: 03 Gru 2014
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Za górami za lasami xd

PostWysłany: Pią 14:23, 03 Kwi 2015    Temat postu:

Pochwalę się, że na swoim forum plemiennym w grze transformice, więc nwm czy będziecie widzieli...
Ale jak chcecie to łapcie XD
[link widoczny dla zalogowanych]

Ta... Nimfana to ja XD

Aktualnie nic nowego się tam nie znajduje...
Może coś jutro napiszę xd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.starstableonline.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin